wtorek, 11 sierpnia 2020

Liberec (2)

Liberec ciąg dalszy.


Postałam jeszcze patrząc jak ludzie jada w górę Jested, a potem postanowiłam zobaczyć bliżej skocznię.


Wspinanie się koło skoczni uznałam za przekraczające moje siły.


Ale zauważyłam ładną, choć też stromą dróżkę w lewo.


No i tak sobie nią szłam pod górę, głównie napędzana złością na siebie. ;)


Wspinanie się dobrze mi zrobiło, bo zaczęłam myśleć, że przecież w zasadzie nigdzie mi się nie spieszy, a dookoła jest pięknie.


I wtedy zza drzew zaczęły się wyłaniać widoki.


I zdałam sobie sprawę jak już wysoko weszłam!


No to jeszcze kawałek! ;)

13 komentarzy:

  1. ciekawe, ciekawe :)
    już bym była przerażona ze trzeba jeszcze zejść i zdążyć na pociąg, ale pewnie też bym poszła

    OdpowiedzUsuń
  2. Bylam tak wsciekla na siebie, że w ogole zapomniałam o tym, że trzeba zejść i zdążyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na górze niestety nie byłam. Żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię taką drogą sobie chodzić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najfajniej to się jednak trasą narciarską idzie, po trawie. Jak ci ludzie na ostatnim zdjęciu. ;)

      Usuń
  5. Masz tak, jak ja;
    Im wyżej, tym większy spokoj

    OdpowiedzUsuń
  6. No i brawo. Nie wymiękać...wchodzić! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Warto się pomeczyc jak w koło jest tak pięknie.

    OdpowiedzUsuń