piątek, 28 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (18)

Chwile przy wodospadzie mijają szybko, bo tam tak pięknie.


A potem zejście do Harrachova oczywiście. Skocznia zawsze dobrze się prezentuje.


Uliczka prowadząca najkrótszą drogą od skoczni do dworca.


Do stacji w Harrachovie jest daleko. Ale po drodze zmieniające się widoki i różne atrakcje.


Do Szklarskiej wróciłam pociągiem, jak zazwyczaj.
A następnego dnia pożegnanie z Owczymi Skałami.


Wjechałam na Szrenicę i poszłam w kierunku Hali Szrenickiej.


Na horyzoncie Izery i Kopalnia Stanisław.


I już jesteśmy na łąkach na Hali Szrenickiej.


A w dole Szklarska.

środa, 26 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (17)

Ludzie często ustawiają kopczyki kamieni nad brzegiem Mumlavy.


A jak Wam się podoba to Czarcie Oko? :)


Z prawej strony do Mumlavy wciąż wpływają mniejsze strumienie. O bardzo ciekawych nazwach. :)
Podoba mi się ten czeski pomysł podpisywania wszystkich strumieni. Od razu wiadomo, gdzie na trasie się jest bo to dobre punkty orientacyjne.


Ławeczka. Nowiutka.


Potem Mumlava płynie dołem.


Ciągle są na niej pomniejsze wodospady.


Aż dochodzimy do tego właściwego. Oto Wodospad Mumlavy.


Czyli Mumlavsky Wodopad.


Bardzo lubię to zdjęcie. Szkoda, że ten słupek zabezpieczający mi się złapał, a nie chcę nic poprawiać sztucznie.

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (16)

Ze schroniska Vosecka Bouda rozciąga się piękny widok na czeską stronę mocy. :)


Idziemy w dół piękną i równą drogą. Trochę tylko mi przeszkadzają te rowki do odprowadzania wody. Ja wiem, że to konieczne, ale ile razy ja się na nich potknęłam, to nie zliczę.


Wokół piękny las. Często spotykam tam sarenki. Ale na widok telefonu natychmiast uciekają. Nie lubią zdjęć!


Krótki odpoczynek w jednej z "budek dla turystów". No bo przypomina trochę budkę dla ptaków, prawda? Ta się nazywa "U Mastale".


A to już Karkonosove Snidanie. Można też na chwilkę przysiąść, a tuż nad sklepikiem jest strumyk z bardzo miłym mostkiem.


Ja tym razem nie zachodzę, bo mi spieszno skręcić w prawo  do Mumlavy.


Dalej asfaltowa droga (ale bez samochodów, no chyba że służba leśna jedzie) prowadzi wzdłuż Mumlavy, więc cały czas można ją podziwiać.


Czasem nawet jest miejsce, gdzie można podejść bliżej.


I zajrzeć w Czarcie Oko. ;)

sobota, 22 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (15)

Następny poranek na niebie pokazał wielki spektakl chmurny.


Przechodzę Szrenicki Kocioł.


Po prawo Szrenica. Zobaczcie jak stromo. Dlatego tak lubię to obejście, nie muszę się wspinać na sam szczyt, żeby zaraz potem z niego schodzić.


Trawiaste łąki i choinki.


Szrenica została już z tyłu. Widać tylko dach schroniska.


Skręcam na stronę czeską. Te skały na horyzoncie to Twarożnik.


Szeroka droga przez kosodrzewinę.


10 minut i jesteśmy przy schronisku Vosecka Bouda.


Krótki odpoczynek i ruszam dalej.

czwartek, 20 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (14)

Dziś kolejne miłe chwile nad Śnieżnymi Stawkami.


Głazy.


Zmarszczki na wodzie.


Liczę do dziesięciu i wyciągam! ;)


Ostatni Stawek.


Mało wody.


Bardzo mało wody!


Kotły w pełnym słońcu.


Drogi powrotnej nie utrwaliłam... ;)

wtorek, 18 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (13)

Po tym podejściu należy nam się odpoczynek.


Z tych kamieni po przeciwnej stronie jeden człowieczek wpadł kiedyś do stawu przy mnie. Kombinował, kombinował, a potem był tylko wielki plusk. ;)


Żeby dojść do drugiego stawku trzeba się przedrzeć ścieżką przez kosodrzewinę i przejść po kamykach, kamieniach i kamorach.


Więc stawek podziwia się z góry.


Jeszcze bardziej z góry.


I potem w dół. Tak, po takich własnie głazach. To jest ścieżka. ;)


Czasem nawet trzeba poskakać z jednego na drugi.


Ale czego się nie robi dla widoków. ;)


A potem można będzie znów odpocząć przy drugim stawie. :)

niedziela, 16 czerwca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (12)

Dziś wchodzimy w Śnieżne Kotły.


Zazwyczaj wchodzę w nie z przeciwnej strony. Bo w tę stronę jest trudniej. Ale powiem Wam, że warto się zdobyć na ten wysiłek, bo widoki są niesamowite.


Pewnie, że w zasadzie wystarczyłoby się oglądać schodząc, ale... ile można się oglądać? ;) I tak się coś przegapi. ;)


Po drodze mijamy kolejne "żeberka" oddzielające od siebie poszczególne kotły.


A potem ostatnia wspinaczka. Jak widzę te schodki, to już wiem, że zaraz mój wysiłek będzie nagrodzony. :)


I jest widok za milion dolarów. :)


A potem ścieżką prosto do Śnieżnego Stawu.


I już można posiedzieć i odpocząć.


I zajrzeć pod powierzchnię czyściutkiej wody. :)