sobota, 30 marca 2019

Zjazd (1)


Wiecie już, że pod górę najczęściej udaję się wyciągiem, żeby zaoszczędzić czas i siły. Natomiast w dół zdarza mi się zjeżdżać bardzo rzadko. Dwa, może trzy razy do roku.
Ale dziś przyszła pora na zdjęcia ze zjazdu.


Tu jeszcze jestem na ziemi. Wyciąg stoi, czeka na odjazd.
I ruszamy!


Widoki z góry przy zjeździe wyciągiem są wspaniałe.
Tu widok w prawo.


A teraz widok na środek, w dole oczywiście Szklarska Poręba.


I rzut oka w lewo, na horyzoncie Izery.


Nigdy nie zapominam spojrzeć też w las.


Tu nawet mi się udało bez żadnych uschniętych drzew uchwycić kawałek. :)

czwartek, 28 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (17)


Kończymy dziś ten mglisty dzień.
Tam na horyzoncie - Szrenica.


Droga minęła szybko i już jesteśmy pod szczytem. Postanowiłam podejść do schroniska i wybrałam jedną z trzech prowadzących tam dróg - ścieżkę wśród kosodrzewiny.


Bardzo miło się wchodziło, nawet nie czując stromizny.


Trzy Świnki z tej strony wcale nie wyglądają na świnki. ;)


I już ostatnie podejście i schronisko. A w nim pomidorowa i leniwe pierogi. :)


A potem rzut oka w kierunku Kotłów Śnieżnych.


I Borówczanych Skał.


A to Szrenicki Kocioł.


I koniec!
Oczywiście tylko na dziś. ;)

wtorek, 26 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (16)


Na początek niebieskie głębiny Doliny Łaby.


I plamy słońca łażące po lasach.


David, Eriebachova Bouda, Gabi Bouda, Penzion Maly Szszak - pamiętacie tę czwórkę? Znów widoczna. A po lewo od nich - Odrodzenie.


Okrążamy Dolinę Łaby. Piękna łąka, prawda? A te skały w tle to Pancavska Jama, czyli Kocioł Panczawy.


Bardzo mi się udało to następne ujęcie, moim skromnym zdaniem oczywiście.  ;)


Jeszcze zbliżenie na choinki, tam lekko po lewo od środka, jak się dobrze wpatrzycie, to jest sam czubek Śnieżki.


Doszliśmy do Labskiej Boudy!


A nawet już ją minęliśmy, bo to już zdjęcie z drugiej strony. Jak się rozpędziłam, to przeleciałam obok jak strzała. ;)
Też widać stożek Śnieżki na tym zdjęciu, tym razem trochę lepiej - po lewo.

niedziela, 24 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (15)


Przechodzimy po kładce nad Panczavą, która kłębi się na kamieniach tuż pod naszymi stopami.


Lekki skręt w lewo i znów ją widzimy, ale teraz przypomina leniwą rzekę gdzieś na nizinie.


Ale tylko przez chwilę, bo już zbliżamy się do urwiska, z którego rzuca się w dół.


Tu się zaczyna Wodospad Panczavy.


Z samego urwiska widok pewnie jest lepszy, ale ja nie włażę tam, gdzie nie wolno. Choć są tacy, co włażą, mimo że tablica zakazująca jest obrazkowa, nawet małpa by zrozumiała. Ale nie, musi jeden z drugim wleźć.
A tu tak już Dolina Łaby w całej okazałości, z platformy widokowej.


Czy ktoś jeszcze pamięta, jak ten dzień się zaczął? Dlaczego post ma taki tytuł? Teraz po mgle zostały wspomnienia, a po Dolinie Łaby przesuwają się plamy słońca.


Widać, że już popołudnie, część zbocza w cieniu.


Trzeba iść dalej, do domu jeszcze kawałek.

piątek, 22 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (14)


Idziemy nad Panczavę!
Teren lekko podmokły, więc czasem idzie się po mostku.


A obok ścieżki czasem pluska mały strumyk. Zobaczcie jaka czysta woda.


A oto już Panczava.


Oglądamy ją ze wszystkich stron.


Z każdej wygląda ładnie. 


Tu już siedzę na kamieniu i mam nogi w wodzie. :)


A po takiej kamiennej kładce przechodzi się na drugą stronę.


Bardzo lubię tam siedzieć i się relaksować. :)

środa, 20 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (13)


Dziś będzie niebiesko.


Jak w Górach Błękitnych.


Plus oczywiście zielono.


W towarzystwie chmur.


Wznosząco do prawej. ;)


Centrum Doliny Łaby.


Zaciemnienie.


Szykujcie płetwy i czepki, następnym razem kąpiemy się w Panczavie. :)

poniedziałek, 18 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (12)


Sprawdźmy gdzie dalej droga prowadzi.


Wyglądam zza choinki.


A tu w powiększeniu seria schronisk, pensjonatów, hoteli i '"bógwico" po czeskiej stronie, na przeciwko polskiego Odrodzenia: od lewej: Penzion Maly Szszak, Eriebachova Bouda, Gabi Bouda, David i Josefova Bouda.


Śnieżka schowana w chmurach.


Wszystko schowane w chmurach. ;)


Już niedaleko do Labskiej Boudy.


A przy drodze kolejny obelisk.


Napis nie pozostawia wątpliwości, ale co znaczy to 50 km?
Nie ukrywam, że liczę na pomoc znawców tematu. :)

P.S. I już wszystko wiadomo - na takim dystansie startowali narciarze, z których jednego niestety własnie tu znaleziono martwego.

 Dziękuję, Medart. :)

sobota, 16 marca 2019

Mglisty dzień na szlaku (11)


A dziś pierwsze zdjęcie dla odmiany nie to najlepsze od razu. ;)


Zieleń na nim jakaś błękitna, a przecież to nie są lasy eukaliptusowe!
A tu już słońce wyszło!


Wszystko jest na tym zdjęciu. Wielki Szyszak, przekaźnik, Łabski Szczyt - to górą, na niższym poziomie Dolina Łaby, skarpa Wodospadów Panczavy i Labska Bouda.
A tu z w powiększeniu fragment lewy.


Lubię Łabski Szczyt, bo to taka piramidka. :)
Za siebie się też obejrzałam, a jakże.


Szczyty tym razem w chmurach, ale Medvedi Boudy widać.
A tu wszystkie odcienie choinkowej zieleni.

I skałki.


Fajnie wyglądają te skalne łaty. Jak z reklamy Łaciatego. ;)
A potem znów się pojawiła mgła.


Ale taka słoneczna mgła. ;)
Przekaźnik już trochę zostawiam z boku i idę dalej w stronę Labskiej Boudy.