poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Lipiec w śnieżnych Kotłach (1)

 Mam kolegę, który co roku urządza sobie długie wyprawy rowerowe. W zeszłym roku przejechał od Krakowa do Szklarskiej Poręby górami. W Szklarskiej zrobił sobie dzień odpoczynku, więc zabrałam go do Śnieżnych Kotłów. 



Pogoda była, jak widać, atrakcyjna chyba tylko dla mnie. ;) 


Ja naprawdę lubię mgłę, uważam, że nadaje tajemniczości krajobrazowi. Ale wiadomo, już kiedyś o tym pisałam, że jak ktoś jest w danym miejscu pierwszy raz, to chciałby więcej widzieć. kolega nieco przeklinał... ;) 


Bo za wiele nie widział... ;)


Widoczność na jedną "tyczkę" (oznaczenia ścieżki na czas zimy, w regularnych odstępach, widzicie jedną po lewo, ledwo, ledwo) 


Łabski Szczyt nawet nie majaczy. 


No może trochę. 


Przekaźnik TV wygląda jak zamczysko na uroczysku. 


Ale za to nie było gorąco. :) 

sobota, 29 sierpnia 2020

Szklarka w ruchu

 Popatrzymy na wodę? 



Trochę tam zawsze za dużo ludzi, wciąż ktoś w tle gada, krzyczy, piszczy, ustawia innych do zdjęcia. Na szczęście woda szumi głośno. 


czwartek, 27 sierpnia 2020

Liberec (10)

Na początek dziś mały detal z ratuszowej wieży.


A teraz jeszcze trochę ładnych budynków.


Ten na przykład jak ładny, taki w kremowym kolorze. :)


Kotki i fontanna.


Kontrast nowoczesności i zabytkowości.


Kościół.


No i już dworzec.


Na koniec opowiem Wam, jak wracałam. Był to ostatni pociąg tego dnia do Szklarskiej. Okazało się, że po drodze były trzy przesiadki. Przesiadki polegające na tym, że podjeżdżaliśmy np do Tanvaldu i przed nami na torze stał pociąg, do którego musieliśmy przejść i jechaliśmy dalej, dopóki nie trzeba było zrobić kolejnego takiego manewru. Śmiech na sali. :)

wtorek, 25 sierpnia 2020

Liberec (9)

Dziś spacerujemy nadal po centrum Liberca.


Deptak.


Kolorowe kamieniczki.


A teraz ratusz.


Ratusz stoi na rynku.


Więc teraz kilka widoków rynku, na wszystkie strony świata.


Latarnia.


Posąg z fontanną.


Jeszcze będzie ostatnia porcja. :)

niedziela, 23 sierpnia 2020

Liberec (8)

Oto zeszłam z góry Jested.


Jeszcze ostatnie zdjęcie skoczni i udaję się na dworzec, żeby złapać pociąg powrotny.
Oto dworzec.


Tymczasem na dworcu okazuje się, że nie sprawdziłam dokładnie i pociągu o tej godzinie nie ma - nie jeździ w ten dzień tygodnia. ;)
Na szczęście za dwie godziny był następny. W związku z tym postanowiłam ruszyć jeszcze w miasto.

Tak po prostu przed siebie, ulicą na wprost dworca, bo pozostałe dwie jakoś mi nie przypadły do gustu. ;)


Okazało się, że dobrze wybrałam, bo za niedługo pojawiły się strzałki kierujące do muzeum, centrum, ogrodu itp.


Całkiem przyjemne miasto ten Liberec.


Zadbane i czyste.


I już w zasadzie jestem w centrum, gdzie wita mnie fontanna.


Mało ludzi, mimo że to niedziela wieczorem była.

piątek, 21 sierpnia 2020

Liberec (7)


Jeszcze chwilę pobędziemy na górze Jested.


Niesamowicie było obserwować przemieszczająca się w dolinie burzę.


Lało, grzmiało i się błyskało - ale tam w oddali.


Tutaj pogoda była łagodna.


Ale czas płynął i trzeba było zacząć się zbierać w drogę powrotną.


Zeszłam trochę drogą, a potem poszłam w ślady ludzi, którzy postanowili iść na skróty pod wyciągiem. Zaczęłam przy tej białej "bramce".



Powiem Wam, że jak lubię schodzić, tak to było naprawdę wyzwanie. Ta góra jest jednak bardzo stroma i parę razy miałam wrażenie, że jadę na butach w dół, a w paru innych razach, że zaraz zacznę się toczyć i dotoczę do Szklarskiej jak mnie rozpędzi. ;)


Ale wszystko się dobrze skończyło i po pewnym czasie znalazłam się znów przy skoczni.


Z tej strony widok był jeszcze lepszy niż z lewej.

środa, 19 sierpnia 2020

Liberec (6)

Piękne widoki z góry Jested.


Widać dolną stację kolejki. To nie do uwierzenia jak wysoko się wspięłam.


Wjeżdża kolejny wagonik.


Widok aż po horyzont.


Tamtędy szłam.


A tak iglica wygląda z bliska.


Widok na przechodzącą burzę.


Taras widokowy.


Jak na ciągły wjazd wagoników, to nawet nie za dużo ludzi.

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Liberec (5)

Powoli, powoli i wygląda na to, że zbliżam się do góry Jested.


Jakbym ruszyła przez to rumowisko, to byłabym szybciej.


Ale wybrałam drogę tradycyjną, po pętelce wokół góry, żeby podziwiać widoki.


Jak widzicie, z jednej strony nadeszły chmury, coś tam w nich nawet chrobotało i błyskało.


Na każdą stronę widoki były zachwycające.


I bardzo się cieszyłam, że zdecydowałam się wejść.


Chmury dość szybko się przesuwały i można było zobaczyć jeszcze więcej.


I tak rozglądając się i fotografując dotarłam do stóp ostatniego wzniesienia.


Wyobrażacie sobie widok z czubka? :D