czwartek, 31 stycznia 2019

Chojnik (2)


A oto i Wrzosówka, nad którą ostatnio był mostek.


Park. Mały, ale uroczy.


No i nie pamiętam, kto tu siedzi... Bardzo możliwe, że jest to Kunegunda. Bo potem będzie jej źródełko.


Można sobie zbroję przymierzyć. ;) A raczej siebie do zbroi. ;)


O - tam idziemy!!!


 Ładną ścieżką wśród zarośli dochodzi się do kasy. Chojnik jest na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego i trzeba zapłacić za wejście.


Na samą górę prowadzą dwie trasy. Ja wybrałam tę łagodniejszą, bo generalnie wolę schodzić.


I to była słuszna decyzja. :)
Choć przy kasie spotkałam miłą panią, z którą już się kiedyś spotkałam na Koralowej Ścieżce, z małym synkiem, ja wiem - ze sześć lat, i oni szli tą trudniejszą. Miałam przez moment myśli "co, ja nie wejdę", ale szczęśliwie nie rzuciłam się z motyką na księżyc. :)

wtorek, 29 stycznia 2019

Chojnik (1)

Zabieram Was dziś ( i w kilku następnych wpisach) do zamku!
W zamku nas jeszcze nie było. ;)


Zanim dojdziemy na zamek, czeka nas spacer po ostatniej dzielnicy Jeleniej Góry - Sobieszowie, tam bowiem własnie leży Chojnik. To widok na ulicę przy stacji kolejowej.


Jabłka w czyimś ogrodzie. Tak pięknie wyglądały, że nie mogłam się powstrzymać! Nie, nie żeby urwać, żeby sfotografować. :)


Bardzo ładny budynek.


W którym aktualnie jest poczta.


Kościół świętego Marcina.


Kładka na rzece Wrzosówka....


I od razu jej opis. :)


niedziela, 27 stycznia 2019

Po deszczu


Poprzedniego dnia padało i Kamieńczyk nieco się wzburzył.


Zobaczcie, jaki zdenerwowany!


Rzeka Kamienna też nie w humorze.


Najchętniej by kogoś porwała i przetrzepała mu skórę o kamienie. ;)


A co będzie jak się połączą? Strach się bać. ;)

piątek, 25 stycznia 2019

Zejście w Dolinę Łaby (10)


Kończymy dziś wyprawę w Dolinę Łaby.


Wspinam się do słońca.


Utrwalam skały.


I już jestem na górze, na moim ulubionym "parapecie", z którego widok na cała Dolinę mam.


 Szkoda, że nie ma gdzie usiąść. No chyba że z nogami zwieszonymi w przepaść. ;)


I potem spacerkiem przez łąki.


W oddali widać przekaźnik nad Kotłami. 


A potem na horyzoncie przesuwa się Łabski Szczyt.


Zejście tradycyjnie przez Mokre Rozdroże, a potem Starą Drogą i zielonym szlakiem do dolnej stacji wyciągu.
Byłam bardzo zmęczona, ale bardzo szczęśliwa z wycieczki. :)

środa, 23 stycznia 2019

Zejście w Dolinę Łaby (9)


Strumyk, który widzieliście jako ostatni poprzednim razem, uznałam za znak do zakończenia marszu. Bo zaczęłam się obawiać, że dojdę do Spindlerowego Młyna, a potem nie wrócę. ;)
No to zawróciłam. ;)



Jak zobaczyłam po odwróceniu się jak daleko jestem od skał przy Panczavie (to urwisko na samym środku na horyzoncie) to mi się trochę kolana zatrzęsły. "Nie dojdziesz, kobieto!" - zaświtało mi w głowie.
Ale ścieżka była wygodna, pogoda w sam raz, czułam się nieźle... Zresztą, jakie miałam wyjście - dzwonić po GOPR? ;p


No i w sumie całkiem szybko znalazłam się już przy Panczavie i podziwiałam punkt widokowy od dołu. ;)


I maleńką Panczavę, jak sobie spływa po stromiźnie. To ta biała kreseczka, jakby ktoś się nie domyślił. Się trochę zamazało, bo z przybliżaniem nadal mi nie po drodze było. 


Wygięta choinka w ramce bez boków. :)


Korzeń jak mordka kota. :)


I już mostek na Łabie!
Stwierdziłam, że nie jest źle, aczkolwiek przede mną było jeszcze podejście pod górę.


Ale powoli, powoli, jakoś szłam. Niebieskim szlakiem jak widać. Przy każdym zakręcie (bo nie wiem czy pamiętacie, ale tam jest tak stromo, że idzie się zakosami) robiłam przerwę na oddychanie - tyle oddechów, ile już zakrętów minęłam. Bardzo pomocne, od tamtej wyprawy zawsze tak robię. :)

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Zejście w Dolinę Łaby (8)


Idąc Doliną Łaby przede wszystkim podziwiamy majestatyczne skały po prawej stronie.


Wygląda jak zamek, prawda?
Ścieżka jest dość wąska, jak ktoś idzie z przeciwnej strony, albo chce wyprzedzić - trzeba pokombinować.


Ale za to rosną przy niej jagódki i można skubnąć. :)
Prawie cały czas towarzyszy nam Łaba.


Może ten wodospad nie jest tak wysoki jak Kaskady Łaby, ale też jest piękny.


Przy trasie stoją tablice edukacyjne. Można się czegoś dowiedzieć, jeśli oczywiście starczy nam cierpliwości, żeby odcyfrować język czeski. Niby podobny, ale są problemy.


Mogliby pomyśleć też o wersji angielskiej, niemieckiej, polskiej. Może kiedyś. ;)


Z lewej strony wciąż napływają drobne strumyczki, które zasilają Łabę.

sobota, 19 stycznia 2019

Zejście w Dolinę Łaby (7)

Proszę państwa, zbliżamy się do dna! ;)


Ściany Doliny jak widać nadal strome i zwisają z nich głazy takie, że można się przestraszyć!


Drzewa trzymają się skał korzeniami jak palce.



Wysoko nad nami zbocza Doliny skąd spada Panczava.


A to zdjęcie odkryło wszystkie swoje tajemnice dopiero jak wróciłam do domu i się dokładniej przyjrzałam. Tam w tle - zupełnie jakby własnie wybuchał wulkan!


I oto już jesteśmy na dole, w ukryciu zieleni - Łaba.


Mostek na Łabie.
Początkowo to miał być koniec wędrówki, bo przecież trzeba jeszcze wrócić. Ale samopoczucie było super, nastrój w górnych strefach stanów wysokich, godzina jeszcze wczesna, więc stwierdziłam, że pójdę jeszcze dalej Doliną, zobaczyć, co też dalej się w niej kryje. :)

czwartek, 17 stycznia 2019

Zejście w Dolinę Łaby (6)


Jak wiadomo uwielbiam wodę, zwłaszcza bystro płynącą, więc jeszcze popatrzymy na Kaskady Łaby z dołu.


Gdzieś tak około 3/4 doliny w dół można podejść do rzeki i zrobić takie zdjęcie.
Kto odważny, może nawet zejść do samej wody, ja tego nie dokonałam.
Widoki z maleńkiego występu skalnego, na którym się stoi są cudowne.


A teraz przez liście jarzębiny.


I jeszcze stróżka.


Ale trzeba w końcu iść dalej, bo dno Doliny czeka.
Dalsza droga prowadzi znów zakolami po stromym zboczu, a skały wyglądają jak wypolerowane.


A potem jesteśmy już tak nisko, że na stałe zanurzamy się w las.


To jest bardzo miłe zwłaszcza przy upale. Pamiętam zejście, kiedy jak już wreszcie weszłam w las, to jakbym wyszła z pieca. ;)