wtorek, 31 stycznia 2017

Daleko od domu (15)


Idziemy dalej zielonym szlakiem.
Przyznam się Wam, że na tym etapie, który teraz przedstawiam zaczęłam się zastanawiać, gdzie popełniłam błąd w obliczeniach, bo słońce wyraźnie zaczynało zmierzać w stronę zachodu, mnie zaczynały boleć nogi, a jakoś wcale nie było widać końca drogi. Po konsultacji z mapą doszłam do wniosku, że droga jest bardziej kręta niż mi się pierwotnie wydawało, co oczywiście znacznie ją wydłużyło.
Za to widoki były nadal piękne.


Tam za drzewami widać oczywiście skocznie w Harrachovie.
Zanim ruszyłam dalej odpoczęłam chwilę, ale nie za długą, bo przyznam szczerze, że trochę łapała mnie panika, kiedy patrzyłam ile drogi jeszcze przede mną...  ;)

niedziela, 29 stycznia 2017

Daleko od domu (14)


Kolejny uroczy schronek dla turystów na mojej trasie.



Miał nawet nazwę nad wejściem : "Pod Jaksinem". Jaksin to góra dokładnie na wprost schronka, więc jej nie widać. 1115 m npm.
Do środka nie weszłam, bo po całym dniu w słońcu w środku było coś koło 50 stopni...


piątek, 27 stycznia 2017

Daleko od domu (13)


Janouskowa Cesta zapewnia sporo pięknych widoków na Harrachov. Teraz miasteczko ma się po prawej swojej stronie i mocno w dole, więc widać, ile to człowiek już się nawspinał pod górę. ;)


Oczywiście chowa się trochę między drzewami. Nieśmiały. ;)

środa, 25 stycznia 2017

Daleko od domu (12)


Przy rzeczce z poprzedniego posta - Kamenice - zrobiłam sobie krótki postój. Zanurzyć nogi w takiej lodowatej wodzie - boskie! :)
A potem dalej w drogę!


To kolejny napotkany strumień - Shnily Rucej. Czyż to nie urocze? Ruczaj? Po prostu piękne! :)
W miejscu gdzie łączy się z rzeką Kamenice szlak skręcił w prawo, co było wyraźnym znakiem, że idę w stronę domu. Jeszcze chwila marszu i znalazłam się na zielonym szlaku rowerowym zwanym Janouskova Cesta.

P.S.To mój setny post. :)

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Daleko od domu (11)


Po odpoczynku nad Mumlavskim Vodopadem miałam w planie zejść do Harrachova i grzecznie wrócić do Szklarskiej pociągiem. Ale pora była jeszcze wczesna, ja nie zmęczona, popatrzyłam więc na mapę i ustaliłam, że wracam pieszo, choć oczywiście inną trasą - tak mam, że wolę robić kółka, albo iść z punktu do punktu jeśli się da - niż dotrzeć gdzieś i wracać tą sama drogą. Na szczęście po paru wpadkach nauczyłam się, że trzeba się oglądać za siebie, bo droga tam, a droga z powrotem może wyglądać całkiem różnie... ;)

Ale do rzeczy. Zeszłam w dół od wodospadu, ale zamiast na dworzec w lewo, poszłam w prawo. A w zasadzie prosto, bo w prawo się nie dało, na co liczyłam. Okazało się, że patrząc na mapę pomyliłam szlak z granicą Parku Narodowego... Można się śmiać... :D

Na szczęście Harrachova Cesta była bardzo miłą rowerową drogą, przy której na dodatek spotkałam wiewiórkę. Możecie spróbować ją znaleźć na tym zdjęciu. :)




Potem nie bez trudu odnalazłam wreszcie skręcający w prawo niebieski szlak. To był punkt najdalej od domu. Pomyślałam, że skoro tak, nie będzie żadnego problemu z dojściem na pieszo, śmignę wręcz jak leśna driada z pieśnią na ustach. Nie do końca tak było, ale o tym potem. ;)




To rzeka Kamenice, a na niej tama. Bardzo mi się spodobała, bo takie tamy kojarzę z dzieciństwa z Beskidu Żywieckiego. Bo chyba Wam o tym nie mówiłam, ale jestem pół - góralką. :)

sobota, 21 stycznia 2017

Daleko od domu (10)


Dziś nadal idziemy uroczą doliną Mumlavy.




Dookoła piękne lasy, rzeka szumi, słońce świeci, jest cudownie. :)



A na dodatek skały wzdłuż brzegów są dość płaskie i zachęcają do odpoczynku. Ludzie tam leżą, siedzą, opalają się, czytają, krótko mówiąc - wypoczywają na całego. :)

czwartek, 19 stycznia 2017

Daleko od domu (9)


Dziś ciąg dalszy wodnych atrakcji.


To wodne cudeńko nazywa się Lubośska Bystrina.
Prawie nie widać wody, prawda? To dlatego, że jest taka czysta!

wtorek, 17 stycznia 2017

Daleko od domu (8)


Przy Karkonosovym Snidaniu skręciłam w lewo, w dolinę Mumlavy, zwaną Mumlawskim Dołem. Tam Wielka Mumlava i Mała Mumlava łączą się ze sobą.


Mumlavę odkryłam niedawno, w zasadzie jest to moje przedostanie karkonoskie odkrycie. I od razu się zakochałam. Ładny ma kolor, prawda?

Płynie sobie lewą stroną drogi, a z prawej wpadają do niej cudnej urody rzeczki, strumyczki, strugi, cieki i potoki. Takie jak ten - Vosecki Potok,


Bardzo podoba mi się ta koncepcja "podpisywania" wszystkiego. Prosta tabliczka, a ile radości.
I piękny ten mini wodospad, prawda? Zwłaszcza podoba mi się słońce padające na największą kipiel i powiększające magię tego zakątka.

niedziela, 15 stycznia 2017

Daleko od domu (7)


I tak oto, schodząc właściwie cały czas w dół, zaszłam na 1030 m n.p.m. :)


Troszeczkę mnie rozczarowało Karkonosove Snidanie. Chyba za dużo oczekiwałam. Przede wszystkim oczekiwałam, że jest to jakiś niesamowity punkt widokowy. A to są po prostu rozstaje, punkt na trasie. Ale że trasa była sympatyczna, to pewnie jeszcze nie raz tam wrócę. Już bez szczególnych oczekiwań. ;)

Trochę poniżej rozstajów jest punkt dla turystów.


Można coś zjeść, napić się, przysiąść na chwilę na ławeczce. A w zasadzie ławie. :)

A potem dalej w drogę!

piątek, 13 stycznia 2017

Daleko od domu (6)


Podobają mi się te budki dla turystów. Jak dla ptaków, bo takie maleńkie. ;) 
Ale jak bardzo się przydają w drodze! Jak pada - można się na chwilę uwolnić z przenośnej sauny, czyli płaszcza przeciwdeszczowego. Jak upał - jest trochę cienia. 




Nie byłam jeszcze zmęczona, kiedy napotkałam ten schronek, ale na chwilę na ławeczce zasiadłam, wchłaniając widoki. :)

środa, 11 stycznia 2017

Daleko od domu (5)


Poprzednio rzucilismy okiem w lewo, dziś spojrzymy w prawo.




Cudne choinki prawda?
Szkoda tylko, że piaskowa trasa przeszła w asfalt... Na szczęście przez cała drogę na Karkonosove Snidanie minął mnie tylko jeden samochód - jakiejś ichniej straży leśnej czy czegoś takiego. Było natomiast kilku rowerzystów.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Daleko od domu (4)


Żółtym szlakiem od Voseckeij Boudy w stronę punktu zwanego Karkonosove Snidanie.
Wystarczy spojrzeć w lewo, a co chwilę wyłania się z gąszczu mały, uroczy strumyczek.


Woda w nich raczej lodowata, ale przy takiej pogodzie aż miło zanurzyć rękę.

sobota, 7 stycznia 2017

Daleko od domu (3)


Czasem idąc dobrze się obejrzeć za siebie.


Powoli zbliżam się do granicy lasu.
A tam na samym środku wśród drzew - to schronisko Vosecka Bouda.
Ale miałam cudna pogodę, prawda?

czwartek, 5 stycznia 2017

Daleko od domu (2)


Po czeskiej stronie Karkonoszy idzie się zupełnie inaczej niż u nas. Przede wszystkim, ich trasy w większości przypominają dobrze wygładzone wiejskie drogi. Nie ma włażenia po kamieniach, omijania zarośli i wypatrywania gdzie dalej. Ja bardzo lubię nasze urozmaicone trasy, ale ich wersja ma swoje zalety: można iść i pozwolić myślom swobodnie błądzić bez obawy, że w tym czasie się zabłądzi.



I można robić zdjęcia w marszu. ;)
To zrobiłam zaraz po ruszeniu z Voseckiej Boudy.

wtorek, 3 stycznia 2017

Daleko od domu (1)


Ta wyprawa wcale nie zapowiadała się na aż tak długą. I na początkowym etapie planowania zakładała powrót ... pociągiem. W trakcie prawie wszystko uległo zmianie.
Ale zacznijmy od początku.

Wjechałam wyciągiem na Szrenicę jako pierwsza tego dnia turystka. Miałam nawet niewątpliwą przyjemność posiedzenia chwilę na krzesełku, zanim mili panowie w ogóle uruchomili wyciąg. Była dziewiąta rano, i jak się okazało potem - całe szczęście, że tak wcześnie ruszyłam!

Wjechałam na górę, tradycyjnie rzuciłam okiem na Przekaźnik i zapuściłam żurawia do Łabskiego Kotła okrążając Szrenicę zielonym szlakiem. Wyszłam na główny szlak ale zaraz odbiłam w lewo, przekroczyłam granicę, jeszcze parę kroków i byłam przy schronisku Vosecka Bouda. Tu w zasadzie nastąpił właściwy początek, choć za mną już była prawie godzina od ruszenia z domu. ;)


Przy Voseckej Boudzie udało mi się zrobić to piekne zdjęcie. "Promień z nieba". :)

Postałam chwilę, choć trasa była już zaplanowana. Ale lubię sobie postać pod drogowskazami. Jest w tym jakiś element tajemnicy... A może nieoczekiwanie pójdę w inna stronę?

Tym razem - zgodnie z planem. Ruszyłam żółtym szlakiem lekko w dół, w stronę lasu...

niedziela, 1 stycznia 2017

W ulubionym kolorze


Lubię fiolet, a Wy?


Nawet pamiętałam jak się nazywa ten kwiatuszek, ale mi umknęło... Jak ktoś wie, to proszę o podpowiedź.
Ale nawet bez prawidłowej nazwy - ładny z niego fioletek, prawda? :)