A było to tak....
Szłam sobie przez Izery. I w pewnym momencie musiałam udać się w poboczne krzaczki za potrzebą bardzo naturalną. ***
No więc skręciłam ze ścieżki w prawo, wybrałam miejsce i rzuciłam jeszcze okiem w lewo, czy nikt na ścieżkę nie dotarł.
Na ścieżkę nie, ale za ścieżką zobaczyłam ...
Zastygliśmy oboje. On w pozycji pełnej godności, ja w przykucu z opuszczonymi gaciami.
Chwilę tak trwaliśmy, no ale przecież nie będę sikać, jak ktoś patrzy!!!! ;)
Cóż było robić, zrezygnowałam chwilowo.
Podniosłam się, ubrałam, on dalej stoi. (On, bo to chyba jest on, prawda? Zobaczcie te rogi!)
No to podeszłam ciut bliżej, wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie.
Nie ucieka!
Co jest bardzo nietypowe, zazwyczaj zwiewają już jak sięgam do kieszeni. Ten był jednak pozytywnie nastawiony do zdjęć. Celebryta. :D
No to jeszcze go nagrałam.
Jacyś ludzie zaczęli iść ścieżką i byli dość głośno. Dawałam im sygnały, żeby się uciszyli, ale Rogaś stwierdził, że dość tego gwiazdorzenia i oddalił się niespiesznym krokiem w chęchy. A ludzie musieli się obejść smakiem (i filmem na moim telefonie).
*** (Od razu dodaję w nawiasie, że wytrzymanie do domu/schroniska/pociągu/knajpy nie wchodzi w grę, mam hiperurykemię od leków, które przyjmuję, więc sikam mniej więcej co 45 minut. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że NIGDY nie zostawiam po sobie chusteczek/papieru itp "atrakcji")
Takie spotkanie, to jest coś, choć ze względu na bogatą wyobraźnię od razu wyobrażam sobie, co by było, gdyby zamiast tego młodego gentlemana, spotkać w przykucu i z opuszczonymi gaciami rysia, bądź niedźwiedzia. Izery są chyba wolne od takiej atrakcji, jednak w przyszłości..., kto wie...???
OdpowiedzUsuńZ rysiem bym się dogadała - uwielbiam koty. :) Z niedźwiedziem też bym sie dogadała - uwielbiam tego przed duże "n". :)
UsuńAle poważnie - ciśnienie mi podskoczyło na jego widok, to sobie wyobrażam, co by było przy bardziej niebezpiecznym zwierzęciu.
Dobrze, że to żaden drapieżnik :)
OdpowiedzUsuńZjadłby mnie i byście więcej zdjęc nie zobaczyli. ;)
UsuńPewnie był równie zaskoczony, jak Ty :)
OdpowiedzUsuńNa pewno. Widac po minie. ;)
UsuńWaoo!! you have seen him very closely.such a bliss.
OdpowiedzUsuńNew post on My Blog | Instagram | Bloglovin
Very close! Yes! :)
Usuńcuuuuuuuuuuuuuuuuuuudnie
OdpowiedzUsuńdo mnie czasem do ogrodu zaglądają :)
A to miłe z ich strony. :)
Usuńbardzo pocieszne ale mega płochliwe zwierzęta:)
OdpowiedzUsuńNo niestety. I nie lubią się fotografować generalnie.
UsuńA to Ci zboczuszek, potrzeć chciał na Ciebie albo patrzył z oburzeniem, co robisz w jego mieszkaniu xD
OdpowiedzUsuńChyba to drugie... ;)
UsuńOn też chciał do damskiego albo pomylił kierunki. A to Ci historia dopiero. Nie skonam. Odważny osobnik z tego jelenia.
OdpowiedzUsuńHahahahaha chciał do damskiego, doooobre :D
Usuń