Trochę zimy czas zapodać.
Poprzednią zimową serię zakończyliśmy na wyjściu z Kotłów.
No to wracamy! Oto droga naprzód. Łabski Szczyt, a potem w oddali Szrenica. Muszę zdążyć na ostatni zjazd wyciągiem. Nie mam pojęcia jak zejść, jeśli nie zdążę. Dalej w prawo pasmo Izerów.
Patrząc w lewo mamy jeszcze widok na Labsky Dul w śniegu. Wydaje mi się, że rozpoznaję, gdzie jest Wodospad Panczavy. Po prawo - Kotel.
Łabski Szczyt. Czubek ma bez śniegu tylko. Wydaje się mniejszy pod tą kołderką.
W zbliżeniu. Tu gdzieś jest kamień, na którym zawsze siadam tu będąc. Całkiem przykryty, ani sladu, a to spory głaz.
Izery na horyzoncie. Kopalnia Stanisław ubielona. A przynajmniej wydaje mi się, że to ona. Jak wszystko zimą inaczej wygląda!
Jeszcze ostatnie zdjęcie Violika.
Idę. Na horyzoncie Kotel.
idealne na ochłodzenie w te upały:D
OdpowiedzUsuńDziś to troche chłodno u mnie, ale jak robilam ten post to był upał ;)
Usuńu nas było 26 stopni lol
UsuńNie przepadam za takimi temperaturami...
Usuńzima tam długo trzyma!
OdpowiedzUsuńjeszcze widziałam w kotłach białe plamy
Jeszcze w czerwcu widziałam kiedyś. :)
UsuńBello paisaje. Te mando un beso
OdpowiedzUsuńBellissimo :)
UsuńMarzą mi się góry zimą :)
OdpowiedzUsuńJest cudownie, nawet jak sie nie jeździ na nartach. A może nawet wtedy bardziej, bo tak to sie spędza czas tylko na nartach właściwie, a nie jeżdżąc można połazić. :)
UsuńSkoro głaz śniegiem przykryty to sporo tego puchu....
OdpowiedzUsuńSporo, sporo. 70cm i więcej.
UsuńOj pięknie tam.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń