niedziela, 7 lipca 2019

Pięciodniowa wyprawa pożegnalna (22)

Idziemy powoli z powrotem. Teraz Szrenica z dwoma schroniskami jest cały czas przed nami, na widoku.


No chyba że drzewa zasłaniają. ;)


 A oto i pierwsze miejsce, gdzie robię sobie dłuższy postój.


Tuż na granicy Karkonoskiego Parku Narodowego. Taka mini łączka nad strumieniem.


Uwielbiam tam siedzieć, moczyć nogi, leżeć na trawce.


Motyle się interesują moją czapką. ;)


I mną. ;)
Jak widać są dość oswojone. ;) :D 


Ponieważ stoi tam ta tablica KPN, kiedyś zdarzyło mi się, że ktoś zapytał, czy to ja tu pobieram opłaty. ;p;p;p
No to przechodzę po bardzo chwiejnej kładce nad strumieniem i idę na następny punkt odpoczynkowy.

10 komentarzy:

  1. motyle, jak to motyle, krótko żyją ale jak pięknie!

    ten kawałek drogi z pierwszego zdjęcia, też lubię, i jego widoczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ho ho...aż tak przypominasz etatowego pracownika KPN? Ciekawe. :) Ale nie martw się, mnie kiedyś koło Borówczanych Skał, dwóch lokalsów wzięło chyba za funkcjonariusza straży leśnej (byłem w mundurze). Wciąż śmiać mi się chce, jak przypomnę sobie ich głupie miny, gdy prawie nakryłem ich na wywózce drewna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było przytulić mandat. ;p;p;p
      Nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na pytanie, bo w życiu nie widziałam na oczy etetowego pracownika KPN. ;p;p;p

      Usuń
  3. Haha, może warto się przekwalifikować? Pracować w tak pięknych okolicznościach przyrody to w sumie bajka:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń