niedziela, 24 lutego 2019

Mglisty dzień na szlaku (1)


Pewnego pięknego, mglistego dnia ;p



...udałam się sprawdzić nową trasę. Pierwotnym celem były Harrachovy Kameny, o których pięknie powiedziała mi parę dni wcześniej turystka spotkana w schronisku Pod Łabskim Szczytem.
Jak wiecie, mgłę lubię bardzo, a poza tym prognoza mówiła, że "to się rozejdzie". ;)


Z rana było pięknie, tajemniczo i coś pobłyskiwało wśród chmurek.


I nawet trochę drogi było widać naprzód. ;)


Zobaczcie, jaka ciekawa choinka. :)


Ale, ale! Przecież nawet nie napisałam, jak idziemy!
No to od początku: wjechałam tradycyjnie na Szrenicę, obeszłam ją zielonym szlakiem dookoła, wystrzeliłam na czerwony, potem skręciłam do Źródeł Łaby, minęłam je idąc dalej żółtym szlakiem, który potem połączył się z czerwonym i tak oto doszłam do widocznej powyżej barierki. Nie wiem, szczerze mówiąc, jakie jest jej zastosowanie. Może żeby rowerzyści się za bardzo nie rozpędzali. No bo raczej samochodem chyba nikt by tu nie próbował jeździć...


A to wielkie zielone pole to Labska Louka.


Nie lubię asfaltu. Ale czasem nie da się go uniknąć.


O proszę, doszliśmy gdzieś. ;) Długi czas mówiłam na to miejsce "U Cytr Panu". ;) Nie wiem dlaczego mi się bardziej kojarzyło z cytrą niż z liczebnikiem cztery. ;)

8 komentarzy:

  1. trasa wygląda dobrze nawet we mgle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć brak widoku czasem przeszkadza, jak zobaczymy potem. ;)

      Usuń
  2. W tamtych okolicach, w czerwcu zeszłego roku, na szczęście trafiliśmy na dużo dalsze widoki, choć chmurki po grzbietach się przewalały. A z Harrachowych Kamieni, to już w ogóle sporo było widać. Jak uporam się z zaległościami, to oczywiście wstawię relacje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wstaw. Ja w zeszłym roku też miałam super widoczność, ten zestaw jest z 2017. :)

      Usuń