piątek, 8 lutego 2019

Chojnik (6)


Za Lochem Głodowym są drzwi.


Prowadzą na zewnętrzną ścieżkę, znaczy ścieżkę między murem zewnętrznym a wewnętrznym. 


Podchodzimy nią pod basztę.


 A tam - dziura. W murze. Mała. Stwierdziłam, że chyba zgubiłam drogę, ale postanowiłam zbadac z bliska.


Z bliska nie zrobiła się większa. ;p Nie wiem, czy Wam to mówiłam, ale ja mam trochę klaustrofobię. Dostałam kiedyś lekkiego ataku paniki w tunelach pod twierdzą w Kłodzku. I parę innych razy. Dobry kwadrans stałam tam przymierzając się do wejścia, bo okazało się, że albo wracam, albo tędy, innej drogi nie ma. Na szczęście zaglądając tam widziałam, że zaraz potem robi się wyżej i ... wlazłam!


W środku było już ok, ale te trzy, może cztery kroki, które musiałam zrobić kucając, były trudne.


Dla uspokojenia wyjrzałam sobie przez jedno z tych mini okienek.


A potem z przyjemnością wydobyłam się na szerszą przestrzeń.


I ruszyłam dalej wokół zamku. :)

8 komentarzy:

  1. ja też się do jaskiń nie nadaję i Twierdzę ledwo przeszłam- wstyd był większy niż strach, i raczej nie mam zamiaru powtarzać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze są niskie i wąskie korytarze... Masakra. ;p

      Usuń
  2. o proszę jak tajemniczo się dziś zrobiło:)

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię jaskinie;D oby tylko nie było tam potworów;D

    OdpowiedzUsuń
  4. To u mnie to samo, jakoś tak nieco panikuję w małych, ciasnych, niskich miejscach. Pewnie też stałabym chwilę, zanim bym tam wlazła. No, ale Ci gratuluję, weszłaś, a to już sukces. :)

    OdpowiedzUsuń