Wracam, wracam...
Jeszcze jacyś pojedynczy ludzie są.
Od lewej Łabski Szczyt, w oddali Szrenica, na czubku schronisko.
Więcej zdjęć z tej wyprawy nie mam, bo już byłam za bardzo zmęczona.
Ale doszłam!!!
Pokonałam całą trasę od podnóża Śnieżki (przy Kopie) , do podnóża Szrenicy (zeszłam przez schronisko Pod Łabskim Szczytem.
Bardzo byłam z siebie dumna, a moi gospodarze jak mnie zobaczyli z balkonu to zaczęli krzyczeć i bić mi brawo :)))
Są miejsca do których się wraca z wielką przyjemnością. Ja też biję brawo, świetna trasa. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki, uściski :)
UsuńEs un bello lugar. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias & Besos :)
UsuńGratulacje. Ciekawe przejście. Teraz może pomyśl, by przedłużyć je, startując w Szklarskiej, a dochodząc do Przełęczy Okraj. Będziesz mieć zaliczoną całą partię grzbietową pasma. ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Zapomniałem o Grzbiecie Lasockim, ale to jednak trochę w bok. :)
UsuńJuż nie da rady. To było cztery lata temu, ta wyprawa, od dwóch już coraz mniej daję radę...
UsuńPiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuń:)))
Usuń