Kończymy dziś wyprawę w Dolinę Łaby.
Wspinam się do słońca.
Utrwalam skały.
I już jestem na górze, na moim ulubionym "parapecie", z którego widok na cała Dolinę mam.
Szkoda, że nie ma gdzie usiąść. No chyba że z nogami zwieszonymi w przepaść. ;)
I potem spacerkiem przez łąki.
W oddali widać przekaźnik nad Kotłami.
A potem na horyzoncie przesuwa się Łabski Szczyt.
Zejście tradycyjnie przez Mokre Rozdroże, a potem Starą Drogą i zielonym szlakiem do dolnej stacji wyciągu.
Byłam bardzo zmęczona, ale bardzo szczęśliwa z wycieczki. :)
Piękna sprawa taka wycieczka. Teraz naprawdę mi nieswojo, że będąc w zeszłym roku tak blisko, nie pofatygowaliśmy się na dno Kotła. Co prawda mieliśmy już wtedy w nogach niemało kilosów, ale...no właśnie. I kiedy trafi się kolejna taka okazja? I czy w ogóle? :(
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie. Musisz zachować optymizm, że będzie jeszcze okazja i wtedy przejdziesz Kocioł wszystkimi możliwymi ścieżkami. :)
Usuńja mam lęk wysokości, to na urwiskach kręci mi się w głowie :)
OdpowiedzUsuńA mnie się często kręci w głowie bez urwiska. ;p
Usuńja bym sobie tak posiedziała i podumała patrząc na te piękne okolice;)
OdpowiedzUsuńTak czasem robię. Nie idę na jakąs długa trasę, tylko po prostu podchodzę do Doliny, siadam, dumam, obserwuję. Coś wspaniałego. :)
Usuńoj tak:) i do tego woda zimna :D
UsuńKoniecznie. :)
UsuńPiękna ta Dolina w całej okazałości:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Prawda? Zasługuje na pierwsze miejsce w moim Topie. :)
UsuńZmęczenie i szczęście to piękne połączenie.
OdpowiedzUsuńEndorfiny się wydzielają. :)
Usuńciekawe urwiska:)
OdpowiedzUsuńRety, właśnie uświadomiłam sobie jak ja dawno w Karkonoszach nie byłam :( Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTrzeba odnowić znajomośc z Duchem Gór. :)
Usuń