piątek, 25 stycznia 2019

Zejście w Dolinę Łaby (10)


Kończymy dziś wyprawę w Dolinę Łaby.


Wspinam się do słońca.


Utrwalam skały.


I już jestem na górze, na moim ulubionym "parapecie", z którego widok na cała Dolinę mam.


 Szkoda, że nie ma gdzie usiąść. No chyba że z nogami zwieszonymi w przepaść. ;)


I potem spacerkiem przez łąki.


W oddali widać przekaźnik nad Kotłami. 


A potem na horyzoncie przesuwa się Łabski Szczyt.


Zejście tradycyjnie przez Mokre Rozdroże, a potem Starą Drogą i zielonym szlakiem do dolnej stacji wyciągu.
Byłam bardzo zmęczona, ale bardzo szczęśliwa z wycieczki. :)

15 komentarzy:

  1. Piękna sprawa taka wycieczka. Teraz naprawdę mi nieswojo, że będąc w zeszłym roku tak blisko, nie pofatygowaliśmy się na dno Kotła. Co prawda mieliśmy już wtedy w nogach niemało kilosów, ale...no właśnie. I kiedy trafi się kolejna taka okazja? I czy w ogóle? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to uczucie. Musisz zachować optymizm, że będzie jeszcze okazja i wtedy przejdziesz Kocioł wszystkimi możliwymi ścieżkami. :)

      Usuń
  2. ja mam lęk wysokości, to na urwiskach kręci mi się w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja bym sobie tak posiedziała i podumała patrząc na te piękne okolice;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czasem robię. Nie idę na jakąs długa trasę, tylko po prostu podchodzę do Doliny, siadam, dumam, obserwuję. Coś wspaniałego. :)

      Usuń
    2. oj tak:) i do tego woda zimna :D

      Usuń
  4. Piękna ta Dolina w całej okazałości:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmęczenie i szczęście to piękne połączenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rety, właśnie uświadomiłam sobie jak ja dawno w Karkonoszach nie byłam :( Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń