Noc w Chatce Górzystów była ciężka...
Strasznie wiało i padało, cały dom skrzypiał i trzeszczał, wiatr duł w kominie i wszystkich szparach, a krople waliły w dach z siłą młota pneumatycznego. Ale cóż poradzić - chciałam bliskiego kontaktu z naturą, to go miałam. ;)
Po śniadaniu ruszyłam w dalszą drogę.
Jeszcze pożegnalny rzut oka. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz