Wracając z Martinovki mijamy po lewo Dolinę Łaby.
Ponieważ słońce już nisko, dolina jest częściowo w granatach.
Widać ścieżkę prowadząca do wodospadu Panczavy.
Inne ujęcie na dolinę "po długości".
Potem mijam Labską Boudę i wracam tradycyjną drogą przez Źródła Łaby i schronisko Pod Łabskim Szczytem.
A na kolację po tym wysiłku - coś pysznego. Pieczony z pesto łosoś z pieczonymi ziemniakami, pomidorkami koktajlowymi i sałatką. Do tego lemoniada. W Szarej Wilii na Turystycznej, polecam.
Piękne widoki.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCudowna wirtualna wycieczka. Milo tam zawitac.
OdpowiedzUsuńCudowna wirtualna wycieczka. Milo by sie bylo tam wybrac. Bede robic Korone Gor Polski to na pewno zahacze o Sudety. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSuper wyzwanie!
UsuńPiękna wycieczka... :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKoniec wycieczki bardzo smaczny. Ech, brakuje mi już tej zieleni za oknem...
OdpowiedzUsuńNa razie jest kupa śniegu. :)
UsuńNarobiłaś smaka i na wycieczki i na łososia :D
OdpowiedzUsuńSmiało, wrzucaj do pieca. :)
UsuńNa wycieczkę musisz jeszcze chyba poczekać...
ojeju nie dość że mam teraz głoda górskiego to i jeszcze na to cudo do żarcia xd
OdpowiedzUsuńJestem w identycznym stanie... ;)
Usuńpysznie:) ta szara willa też mi się podobała ale jeszcze nie było okazji wejść
OdpowiedzUsuńWarto. Dobre jedzenie. Tylko nie bierz herbaty, nie wiem z jakiej planety wzięli cenę...
Usuńmmmm ale smakołyki aż zgłodnialam, lemoniada latem to wspaniała sprawa:)
OdpowiedzUsuńOgórkowa jest pyszna, ale melonowa też. A jak ktoś potrzebuje słodyczy to truskawkowa. Szkoda, że mi nie wolno grejfrutów, też na pewno jest super. :)
Usuń