Kolejna głowa. ;)
No dobra, nie ma to tamto, trzeba wleźć na górę. Cel już widać - Labska Bouda pośrodku zdjęcia, a raczej jej dach.
Zwróćcie uwagę na niebo nad Labską Boudą. A teraz popatrzcie na niebo poniżej.
Pasmo górskie oddzieliło dwie pogody. Jak wynurzyłam się po polskiej stronie, okazało się, że w Szklarskiej grzmi i leje.
Doganiałam burzę aż do schroniska Pod Łabskim Szczytem, tam przeczekałam końcówkę wcinając tradycyjnie pomidorową.
A po burzy wyszło słońce i były cudne wrażenia wzrokowe, węchowe i .... emocjonalne. :D
Emocjonalne, bo na Puchatku spotkałam tego oto księcia .
Miałam ucałować, ale jak pogłaskałam to się napompował jak dresiarz na sterydach, więc stwierdziłam, że chyba czeka na jakąś określoną królewnę i sobie poszłam. ;)
Koniec wyprawy!
a ta głowa to oburzona czy rozmarzona?
OdpowiedzUsuńtrafione w punkt: przed burzą zdążyć do schroniska, po burzy wrócić do domu a przed domem odczarować królewicza :P:))
tak można kończyć wyprawy.
Moim zdaniem rozmarzona. ;)
UsuńI nieważne, że sie nie pozwolił odczarować. ;p
:)
Usuń:)
Usuń:) widoki jak zwykle piękne. A ta żaba...to jakiś niewychowany ropuch był;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Heheh. Ja wolę myśleć, że wiernie czekał na tę właściwą. ;)
UsuńTo faktycznie udany spacer... zdążyć przed burzą i schować się w schronisku. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuń:)
Usuńhaha ale mega łeb :D a ścieżka wśród drzew... achhhhhhh
OdpowiedzUsuń;)
UsuńSpora żaba :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńCiekawy Trip. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuń:)
Usuńksięciunio został odczarowany?:D
OdpowiedzUsuńNie chciał. ;p
UsuńTakie huśtawki pogodowe to w Karkonoszach norma. Z jednej strony słońce, a z przeciwnej chmury lub gwałtowna burza. Nie raz byłem świadkiem podobnych zjawisk.
OdpowiedzUsuńP.S. Całowanie ropuch odradzam. Można się niemile zdziwić, wszak zwierzątka te mają dość skuteczny "arsenał" odstraszający. :)
Zdecydowanie skuteczny. Mi wystarczyło, jak wstał na tylne nogi i się nadął. ;p
UsuńPotrafisz zachwycać widokami. Tego mi trzeba. U nas albo deszcz albo wiatr i tak na okrągło. Ładny ten ropuszek.
OdpowiedzUsuńRopuszek był zachwycający. Myślę, że byłby z niego bombowy księciunio po odczarowaniu. Cóż, nie chciał mnie. ;p
UsuńCiekawa wyprawa
OdpowiedzUsuń:)
Usuń