Ściany Doliny jak widać nadal strome i zwisają z nich głazy takie, że można się przestraszyć!
Drzewa trzymają się skał korzeniami jak palce.
Wysoko nad nami zbocza Doliny skąd spada Panczava.
A to zdjęcie odkryło wszystkie swoje tajemnice dopiero jak wróciłam do domu i się dokładniej przyjrzałam. Tam w tle - zupełnie jakby własnie wybuchał wulkan!
I oto już jesteśmy na dole, w ukryciu zieleni - Łaba.
Mostek na Łabie.
Początkowo to miał być koniec wędrówki, bo przecież trzeba jeszcze wrócić. Ale samopoczucie było super, nastrój w górnych strefach stanów wysokich, godzina jeszcze wczesna, więc stwierdziłam, że pójdę jeszcze dalej Doliną, zobaczyć, co też dalej się w niej kryje. :)
Nigdy tam chyba nie byłam. Cudownie!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTy to masz kondycję... jestem zatem ciekawa co będzie dalej:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Z tą kondycją to różnie bywa. ;)
UsuńPiękne widoki :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiękne miejsca, podziwiam za kondycje i pasję prawdziwą miłość do gór.
OdpowiedzUsuńPasji i miłości najwięcej, To one mnie niosą raczej, nie kondycja. ;)
Usuńbrakuje mi tych zielonych drzewek zwłaszcza teraz jak jest zima...
OdpowiedzUsuńTam teraz drzewa też białe. Ale piękne! :)
Usuń