Niby to ta sama trasa co zawsze, ale proszę - znów jest coś nowego.
Tuż za Parkiem Sztaudyngera czekała na mnie ta niespodzianka.
Faktycznie, stoją. Leżą. Nie, jednak stoją ;)
Mijam Kościół Bożego Ciała. Jeszcze liści nie ma, nie zasłaniają.
Skały jednakowo omszałe o każdej porze roku.
I już jesteśmy na Sowich Skałach.
Mnie te kamienie nie urzekły - natura jednak robi lepsze instalacje.
OdpowiedzUsuńnatura jest poza konkurencją :D
UsuńMe gusto la iglesia. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńmech przyciąga wzrok swoim kolorem
OdpowiedzUsuńPrawda!
Usuńthose rocks, seems interesting place.
OdpowiedzUsuńNew post on My Blog | Instagram | Bloglovin
Kolorowe kamienie robią wrażenie, ale natura zdecydowanie jest najlepszym malarzem! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńSowie Skały piękne o każdej porze. A przy przedwiośniu, dodatkowo lepiej widoczne. Weszłaś tym razem na górę? :)
OdpowiedzUsuńWtedy weszłam, bo to wcześniejsza wyprawa ;p u mnie chronologia nie istnieje ;p
Usuńpiękne miejsca
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńCzy mój komentarz nie leży czasem w spamie? :c
OdpowiedzUsuńJesli lezy, to zaraz go wydłubię, nie zagladałam tu od czwartku, bo byłam na wyjeździe. :)
Usuńkamienie kocham:D
OdpowiedzUsuńDawaj na górę! ;)
UsuńCzemu nie. Fajnie
OdpowiedzUsuń