środa, 21 listopada 2018

Czesko - polska pętelka (11)


Zaczynamy od łyka świeżej wody prosto ze strumienia.


Schodzimy do schroniska podziwiając zielone zarośla.


A oto i schronisko.


Uwielbiam szlakowskazy. :)))


Wyciągnęłam mapę i stwierdziłam, że skoro już tu jestem, to trzeba obejrzeć tę słynną Koralową Ścieżkę, którą pewnego razu w schronisku Pad Łabskim Szczytem zachwalała mi spotkana tam turystka.
No to trzeba wchodzić wyżej... ;)


Ale najpierw jeszcze rzut oka na Spindlerovy Młyn.


Daleko do niego... Ale kiedyś tam może jednak dotrę. :)

10 komentarzy:

  1. może kiedyś i ja tam dotrę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trzeba byłoby tam zanocować, bo nie bardzo jest jakis powrót w sensie autobusu. A w obie strony to ociupinę daleko na jeden dzień, przynajmniej dla mnie.

      Usuń
  2. ja pamiętam byłam gdzieś na szlaku gdzie było zaznaczone ile km jest do nieba i piekła:D

    OdpowiedzUsuń
  3. W Martinovce jadłem chyba jedną z najsmaczniejszych zup czosnkowych z serem i grzankami (česneková polévka) w swoim życiu. Niebo w gębie! W paru innych miejscach u Braci Czechów też próbowałem, ale aż tak mi już nie smakowały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze zrobiona zupa czosnkowa to coś wspaniałego. Ja pyszną jadłam "Pod Jasanem" w Harrachovie. :)

      Usuń