wtorek, 16 stycznia 2018

Idziemy w Izery! (8)


A teraz o wyprawie, która była klęską. ;)
Po pierwsze lało.
Tak bardzo, że prawie bałam się wyjąć telefon, żeby zrobić zdjęcie tego oto pomnika.



Po drugie chmury wisiały nisko i była mgła. 
Weszłam na platformę widokową na górze Smrk, ale nic z niej nie widziałam. ;)


Wyskoczyłam spod dachu biegiem, zrobiłam zdjęcie samej platformy i biegiem wróciłam z powrotem pod dach, zobaczyć gdzie mam teraz iść. 
Plan zakładał zejście do Czerniawy Zdrój. Tylko że za nic nie mogłam znaleźć, gdzie jest to zejście!!! Kręciłam się cztery razy w tę i z powrotem, znalazłam zejście na czeską stronę i parę innych ścieżek, ale szlaku do Czerniawy nie mogłam zlokalizować. 
To po trzecie - oznaczenia w Izerach są dość ... nieznaczne. ;) 
W końcu uznałam, że droga chyba prowadzi tędy. 



 Jeśli komuś się to zdjęcie wydaje znajome, to się nie myli. Pokazywałam je już kiedyś pod hasłem "Tędy mam zejść? Chyba żart!"
Próbowałam zejść. Jak czwarty raz nalało mi się do buta bo wpadłam do pół łydki w jakiś grząski teren uznałam, że to nie ma sensu.
Dobrze, że pani właścicielka w schronisku Na Stogu Izerskim to kobieta z wielkim sercem. Poratowała mnie wtedy skarpetkami jako dodatkiem do kapuśniaku jak zobaczyła, że mam gołe stopy w kapciach. Wszystkie skarpety miałam już mokre/niewyschnięte po ostatnich dniach...
To po czwarte - tam ciągle pada. ;)

8 komentarzy:

  1. Ale wyzwanie... podziwiam!
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem lubię wyzwania. Parę takich w życiu miałam. ;)

      Usuń
  2. Szkoda, że pogoda nie dopisała. U mnie akurat dzisiaj też cały dzień padało.

    OdpowiedzUsuń
  3. trochę szarawo ale pogoda w górach jest zmienna

    OdpowiedzUsuń