środa, 26 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (7)

Zbliżam się do Stacji Turystycznej Orle.


Szyszka. Przypomniała mi, że trzeba poszukać nowej - każdego roku sobie przywożę szyszkę do domu. :) Oczywiście nie zrywam, biorę leżącą. 


Wyjście z lasu. 


Orle od tyłu. 


Orle od boku. 


Złota woda. 


niedziela, 23 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (6)

 Idę dalej spacerowym krokiem.


Chyba jakiś olbrzym tu się bawił. ;) 


Drzewo.


Tu też drzewo ;p 
Fajna nazwa nie? 


A to już znana mi dróżka.


Trochę przemoknięta jednak docieram do Stacji Turystycznej Orle. 


czwartek, 20 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (5)

 Jeszcze trzy zdjęcia zieloności z Jeleniej Łąki i idziemy dalej. 





Kolejna droga, którą jeszcze nigdy nie szłam. 


Zakręt z górą. 

Od razu widać, że przestało padać - lepsza widoczność. 


poniedziałek, 17 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (4)

 Parę zdjęć z Jeleniej Łąki. 




No to dalej w drogę! 
Nawet trochę mniej pada. :) 


Na horyzoncie zakręt. 


Bardzo lubię izerskie dróżki. 


sobota, 15 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (3)

 Dziś pierwsze zdjęcia z nowego miejsca w Izerach. 


Droga podobna do innych. 


O, dotarłam do czegoś ;) 


Informacje. 


Potwierdzenie, że to właśnie tu, Jelenia Łąka. 
Siadam na chwile na tej mokrej ławeczce, na drugim płaszczu przeciwdeszczowym, na drugie śniadanie. 


Woda kapie z nieba. 


środa, 12 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (2)

 Wśród drobnego deszczyku podążam na razie znaną drogą. 


Ładny modrzew. 


Zakręty.


Intensywna, mokra zieleń. 


Z tej chmury zaraz lunie bardziej. 


Zakładam pelerynę i skręcam w nieznaną dróżkę. 


poniedziałek, 10 lutego 2025

A w Izerach ciągle pada (lato 2020) (1)

 Naprawdę mam takie wrażenie, że w Izerach zawsze pada. ;p Oczywiście tak nie jest, tak samo jak nie zawsze zapala się czerwone światło akurat jak dochodzimy do skrzyżowania. ;p Ale te momenty jakoś się bardziej zapamiętuje... ;p 

Tego dnia nawet zapowiadali deszcz, więc uznałam, że Izery będą w sam raz. ;) 


Idę. 


Znane skrzyżowanie. 


Ruszam z niego na całkiem inne niż zawsze dróżki i ścieżki. 


Mimo deszczyku jest przyjemnie, a ta zieleń w deszczu jest jeszcze bardziej intensywna. 


Zakręt. 


sobota, 8 lutego 2025

Izery w białej szacie (16)

 Powoli zbliżam się do końca tej wycieczki. 


Stos drewna prawie przykryty.


Choinki i strumyk.


Ślady narciarzy.


Niebo wygląda na takie, które jeszcze chce sypnąć śniegiem. 

Ale ja już jestem na Białej Dolinie, pół godzinki przez miasto i będę w domu. 

Koniec wyprawy! 


czwartek, 6 lutego 2025

Izery w białej szacie (15)

 To Wy sobie teraz oglądajcie zdjęcia zimowych Gór Izerskich, a ja Wam opowiem co mi się przydarzyło (albo raczej : co odwaliłam) na tym właśnie kawałku trasy. 


Schodząc w dół pilnie nasłuchiwałam, czy słychać pociąg, czy kursuje, bo bym chętnie wróciła tym transportem po tym przedzieraniu się przez śniegi. Ale nic nie słyszałam. Uznałam zatem, że chyba pociąg w zimie nie kursuje i stwierdziłam, że trudno, wrócę na nogach drogą przy torach. 


Doszłam do jakiegoś  skrzyżowania i zaczęłam się głęboko zastanawiać, czy to już jest ta droga, w która mam skręcać. Bo zimą to jednak wszystko wygląda inaczej... Przede mną chyba ten samy dylemat miała dwójka narciarzy biegowych, bo stali i rozmyślali. Skręcili w tę drogę, więc uznałam, że dobrze myślę, że to właściwa droga i dalej za nimi. 


Idę, idę, idę.... i nagle tak jakoś coś mi się nie podoba, że jakieś znaki stoją przy tej drodze. I to dziwne znaki. 
Domyślacie się, gdzie weszłam razem z tymi biegaczami? 
NA TORY. 
Były tak zasypane, że wyglądały jak droga. 
No, myślę sobie, ale przynajmniej jestem pewna, że jednak pociągi nie jeżdżą. 


Idę, idę, idę (bo co mam zrobić), żeby dojść do miejsca, gdzie ta droga, która miałam iść przecina tory, z zamiarem wejścia wtedy na nią. Bo jednak tak głupio trochę po torach iść. 
I wtedy...
Z tyłu....
Słyszę dziwny odgłos...
Oglądam się...
A zza zakrętu wytacza się pociąg. 
Zdążyłam tylko wykonać skok do rowu obok torów. Do buta nalało mi się trochę wody (była na dnie), w śnieg wpadłam prawie po pas, pociąg mnie obtrąbił na maksa, a ja w momencie byłam cała mokra też ze strachu.
Jak się wygrzebywałam z tego rowu, to słyszałam jak znów pociąg strasznie trąbi, domyśliłam się, że na tych biegaczy...
Wylazłam na tory i prawie biegiem ruszyłam do przodu, żeby jak najszybciej zejść z tych torów!!!
 


Udało się, znalazłam właściwą drogę (widzicie ja na ostatnim zdjęciu) i ruszyłam czym prędzej do domu. 

To było przeżycie, którego nikomu nie życzę!!! 


poniedziałek, 3 lutego 2025

Izery w białej szacie (14)

 W dół do Jakuszyc. 


Samotny człowiek.


Samotny człowiek oddala się.


Rozdroże Pod Cichą Równią. 


Duktem Końskiej Jamy w dół. 


Poboczne zaspy.


Biało całkiem ;)