Z górnej stacji kolejki już naprawdę na ostatnich nogach dowlokłam się te parę metrów do schroniska.
Jeszcze ostatni rzut oka na to, skąd przyszłam. Dla przypomnienia: przez Świeradów, pod górę po prawo, na drugą stronę góry i jeszcze trochę dalej, a potem powrót od lewej strony, przez zabudowania w oddali, z tym że tam już od małej chwili jechałam autostopem.
Na pierwszym planie oczywiście Duch Gór. :)
A to małe żółte po prawo to wagonik kolejki gondolowej. :)
ja tam będę koniecznie :D
OdpowiedzUsuńFantastycznie. :)
OdpowiedzUsuńaz mi się góry śniły:D
OdpowiedzUsuńOooo, ja też chcę. ;)
UsuńKiedyś tam muszę zawędrować...póki co, z uwagą śledzę Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Zachęcam. :)
Usuń