piątek, 24 stycznia 2025

Izery w białej szacie (11)

Witam Was po przerwie. 
Pochorowałam się trochę, złapałam jakiegoś wściekłego wirusa i nie miałam siły nawet siedzieć na blogowisku. Ale już jest dużo lepiej. Trochę kicham i od czasu do czasu kaszlę, za to tak, że mam wrażenie, że zburzę blok. ;p 

Ale mogę już kontynuować dla Was relację z marcowej zimy w Izerach.


Drepczę po śniegu z nadzieją, że zajrzę do Kopalni Stanisław. 


Choć jak wyglądam z lasu to widzę, że niewiele widać....


Rzut oka za siebie. Może wracać ;p 


No cóż....


Tam jest Kopalnia Stanisław. 
Widoczność niewielka, bardzo pada i przenikliwie wieje. 
Szkoda mi, ale rezygnuję z podejścia. To jednak jeszcze trochę na coraz większym odsłonięciu, a potem i tak pewnie nie będę nic widzieć. I jeszcze mnie zdmuchnie. 


Omijam zatem Izerskie Garby i kieruję się w stronę Jakuszyc. Może jakiś pociąg mnie zabierze z powrotem? 


3 komentarze:

  1. I z tym katarem po śniegu chodzisz? Teraflu i pod pierzynę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Domyślałam się, że ta pauza na blogu nie jest bez powodu i teraz wszystko jasne:)
    Najgorsze minęło a teraz doprowadzić zdrowie do dobrego stanu.
    Zdrówka życzę!
    Fotki oczywiście cudne i niezwykle klimatyczne!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I’m so happy to hear you're feeling better, even if that cough is still being a bit cheeky! Your winter trek through the Jizera Mountains sounds like a perfect way to get back into the swing of things. I bet the Stanisław Mine will be an intriguing stop once you get there, snow and all! Wishing you smooth trails and a weekend full of health and adventure!

    OdpowiedzUsuń