Kiedy jest gorąco, ale jeszcze nie na tyle, że nadaję się tylko do leżenia nad strumykiem za domem, wybieram się nad Mumlavę.
Wjeżdżam na Szrenicę wyciągiem, obchodzę górę zielnym szlakiem, chwilka czerwonym i skręcam na Czechy na żółty.
Za schroniskiem Vosecka Bouda rzucam okiem w prawo, gdzie widać dokąd zmierzam.
A potem zanurzam się w las.
Droga jest bardzo miła, w cieniu, równa. lekko w dół.
A zaraz obok choinki w słońcu. A w nich dziwny obiekt. UFO jakieś. ;)
W połowie mniej więcej można odpocząć w schowanku, ale dość w nim gorąco.
Wycinka. Zadziwiające, że Czesi potrafią to zrobić nie niszcząc połowy lasu, drogi i nie zakazując turystom wejścia. Pan na wielkiej maszynie układającej pnie na ciężarówce nawet pomachał do mnie, że mam śmiało iść, bo się zawahałam.
Krótki przystanek przy Małej Mumlavie.
Świetna fotorelacja :D Super jest ten mały wodospadzik :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:)
UsuńCoraz gorzej znoszę wędrowanie po Sudetach w upale. To co kiedyś nie stanowiło żadnego problemu, dziś niestety powoduje, że niejednokrotnie muszę umiejętnie i sensownie rozkładać siły. Oczywiście większe zapasy wody w takim wypadku to podstawa. Zdecydowanie bardziej do wędrówek preferuję chłodniejszą aurę. Ale to nie zmieniło się akurat od ponad 20 lat. :) Przy +10 jest całkiem dobrze, przy +20 idealnie, natomiast gdy słupek w termometrze sięga +30, zaczynam odczuwać wyraźny dyskomfort. Gdy jeszcze dochodzi do tego zwiększona wilgotność powietrza (jak przed burzą), to już w ogóle robi się nieciekawie. Nie zdarzyło mi się co prawda zasłabnąć na szlaku (choć byłem kiedyś tego świadkiem), ale kilka razy musiałem porządnie odpoczywać po podejściu, które dokonywane podczas upału "wypompowało" mnie solidnie.
OdpowiedzUsuńNie ma mowy o żadnych podejściach jak jest gorąco, przy czym dla mnie 25 to już jest max. Ta trasa jest dobra, bo cały czas w dół. :) I w cieniu. :)
UsuńCzesi potrafią być normalni a my często udajemy - widziałam te koryta przejazdów ciężkiego sprzętu przez lasy a wprowadzamy zakazy dla psów, które płoszą zwierzynę, fakt jesteśmy śmieciarzami.
OdpowiedzUsuńJesteśmy okropnym narodem, naprawdę. :(
UsuńAch gdzie ten UPAŁ teraz brrrrr
OdpowiedzUsuńDziś było fajnie, 10 stopni prawie. ;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńAż się miło oglądało takie letnie zdjęcia. Mały wodospadzik uroczy!
OdpowiedzUsuńPS: Zapraszam na Blogmasy! #swietasieodbeda
Święta się odbędą, dobre!!!
UsuńŚliczne zdjęcia. Aż chciałoby się pojechać i odpocząć na łonie natury. :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńcudne niebo bezchmurne takie błogie letnie, szemrzące strumyki aż sie rozmarzyłam...
OdpowiedzUsuńI dobrze, czasem trzeba sie rozmarzyc.
UsuńPrzypomniałaś mi tym wpisem moją stosunkowo niedawną wpadkę kondycyjną (lato 2019). Zawsze lubiłem wysoką temperaturę i niezbyt mi ona przeszkadzała. No, ale czas i zdrowie robią swoje, sprawy się pozmieniały, a ja do tego nie zdążyłem się przyzwyczaić. No i wyszliśmy z Małżonką na szlak w Jagniątkowie, niebieskim w górę nad Czarny Kocioł, a potem grzbietem głównym aż na nocleg do Domu Śląskiego. Przy Słonecznikach zauważyłem, że cały spuchłem i dodatkowo dopadł mnie ból, a stamtąd jest jeszcze naprawdę kawałek do schroniska (godzinkę, może nieco mniej). Doczłapałem cały w gorączce, telepało mną tak, jakbym miał febrę. Na szczęście Małżonka miała jakiś ibuporofen, i tak jak febra nagle przyszła, tak sobie poszła po jego zażyciu. Tym niemniej skończyły się beztroskie czasy i gdy jest taki upał, skracam trasę o połowę.
OdpowiedzUsuń...a tak to wszystko błogo, łatwo i przyjemnie wygląda na zdjęciach, choćby na tych Twoich, z pięknym światłem i zielenią.
O rany... to sobie zrobiłeś. Zwłaszcza, że ten szlak niebieski pod górę do Czarnego Kotla to jest dla wytrwałych... No i kawał drogi!
UsuńMiejsce przeurocze Kochana. Chcialabym sie tam zaraz teleportowac. Cudnie
OdpowiedzUsuńTeż bym chętnie tak zrobiła...
Usuń