A kiedy dzień nadchodzi, dzień nadchodzi, idziemy na jagody, na jagody...
Tyle nazbierałam. dwie godziny, cztery krzaki.
Wracam.
Chwila odpoczynku przy strumieniu.
Chmurzy się na Końskimi Łbami, ale nie zdąży mnie dolać. Pokropiło mnie tylko troszkę już na podwórku, a rozpadało się chwilę później.
Jagódki do plecaka i siup - na wyciąg w dół.
A z jagód na śniadanie był jogurt z jagodami i naleśniki z jagodami dla wszystkich z pensjonatu. :)
O faktycznie dużo nazbierałaś
OdpowiedzUsuńNo. Cięzkie było. :)
UsuńThat nature look so beautiful.
OdpowiedzUsuńNew Post - https://www.exclusivebeautydiary.com/2020/12/elemis-gentle-rose-exfoliator.html
Nature is always beautiful.
UsuńMój mąż jest takim zbieraczem :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeraz będę śpiewała tą piosenkę i śpiewała. Udany zbiór. Aż mi zrobiłaś ochotę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na Blogmasy #swietasieodbeda
Też bym coś jagodowego zjadła. :)
Usuńta ja bym się też pisała na takie pierożki z jagodami:
OdpowiedzUsuńa ze strumyczków górskich często piję wodę (może nawet zawsze), to jest taki mój gest pokory na progu królestwa gór:)
Bo woda ze strumienia jest najlepsza. :)
UsuńDużo nazbierałaś ❤
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZ reguły na jagodobranie w górach nie mam czasu, bo ciągle droga gdzieś prowadzi i w ogóle, ale kilka razy pamiętam że skusiliśmy się na zbiory. Jak do tej pory, zdecydowanie bezkonkurencyjne pod tym względem są Sudety Wschodnie, głównie Masyw Śnieżnika i Góry Złote. Jagody można stamtąd wywozić wagonami. :)
OdpowiedzUsuńTo na Stogu Izerskim tak jest. Można wagonami. :)
Usuń