sobota, 7 listopada 2020

Czarny Kocioł Jagniątkowski (11)

 Droga powrotna do Szklarskiej charakteryzuje się wieloma zakrętami i to dość gwałtownymi. 



Dzięki temu co jakiś czas znów pojawia się znów ten sam widok. ;) Ale inaczej. ;)


Jestem już dość zmęczona i każdy strumyczek to chwila odpoczynku. 


Na szczęście jest ich sporo. 


A w ten to nawet włożyłam stopy, bo stwierdziłam, że chyba nie dojdę do domu. ;) 


Miłe towarzystwo na kolejnym odpoczynku. ;) 


Tu zjadłam ostatnie zapasy i po konsultacji z mapą i zegarkiem doszłam do wniosku, że może jednak nie będę spała pod choinką. ;) 


Cywilizacja!!!!!!!!!!!!! :D 


A na koniec powiem Wam, że najgorzej idzie się gdzieś pierwszy raz. Oczywiście jest zachwyt nad nowymi widokami, ale jednocześnie nieznajomość trasy, przynajmniej u mnie, powoduje dodatkowe zmęczenie. Bo tą trasą szłam potem wiele razy i już nigdy nie byłam tak zmęczona, jak tym pierwszym razem. 


15 komentarzy:

  1. Ponoć właśnie nad strumykiem najmilej sie wypoczywa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z ostatnia myślą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieznajomość trasy i nowe otoczenie, było i jest dla mnie zawsze zapowiedzią MEGA przygody. Do tego dochodzi najzwyklejsza w świecie ciekawość i dodatkowy zastrzyk adrenaliny. Uwielbiam to! Co nie znaczy, że nie lubię chadzać starymi i dobrze poznanymi ścieżkami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że jest fajnie! Ale czasem sie zastanawiam, czy nie będe spac w lesie. ;) Wolę więc chyba odkrywac nowe miejsca, ale potem wracać znaną trasą. ;)

      Usuń
  4. drogi powrotne zawsze są trudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ostatnim odcinku, którym zazwyczaj jest Puchatek, to już czasem odliczam kroki. ;p

      Usuń
  5. Aż ciężko uwierzyć, że w Polsce są takie piękne miejsce. Faktycznie to prawda, że pierwszy raz pokonując jakąś trasę zachwyt jest większy, ale i zmęczenie również!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasy teraz coraz trudniejsze, ja ciągle kogoś znajomego żegnam i najchętniej uciekłabym nad taki strumyczek. Z dala od wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie w ten sam sposób naciąłem się, gdy po raz pierwszy maszerowałem ścieżką pod reglami (zielonym szlakiem). Trasa była taka, że wjechałem na Kopę, później Dom Śląski, grzbiet główny aż do Przełęczy Karkonoskiej i powrót zielonym szlakiem. O ile grzbiet główny, to plus minus prosta, załamywana jedynie w miejscach skrętu pasma, to ścieżka pod reglami zakręca w każdy kocioł, obiega każdą prostopadłą do grzbietu grań schodzącą na północ, stąd bierze się dużo większa długość trasy. Ledwo wtedy zdążyłem na ostatni autobus do Jeleniej Góry. Ty oczywiście szłaś inną częścią tego szlaku, lecz jego przypadłość przekładająca się na długość pozostawała ta sama. Mimo sporego kilometrażu, lubię tamtędy chodzić, zwłaszcza latem, gdy drzewa chronią przed upałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tam trochę wydeptanych skrótów, ale np po deszczu niektórymi lepiej nie ryzykować. Natomiast zdecydowaną zaletą jest to, że jest w lesie. :)

      Usuń