niedziela, 18 czerwca 2017

Pierwszy raz przez Izery (8)


A potem zaczęło się zbierać na deszcz... I grzmieć w oddali... Nie byłam już daleko od docelowego miejsca na ten dzień, ale mimo wszystko zrobiło mi się trochę dziwnie, że miałabym zmoknąć tak na koniec.
Na mapie trasa prowadziła jakby trochę na około, widziałam zaznaczoną ścieżkę bardziej prosto do celu, ale jakoś bałam się nią iść. Po lekturze jednej z książek Stephena Kinga cały czas pamiętam hasło "Never go off the path". *
W tym momencie poczułam Zapach dymu i gotującego się jedzenia... Mmmmm... :)
Zza zakrętu wyłonił się najpierw wielki namiot coś jak wojskowy, potem ognisko, a dookoła siedziska, kawałek dalej stół i ławy. Całe obozowisko! Chyba ci ludzie mieszkali tam na stałe, przynajmniej w lecie. Wyskoczyli aż na drogę, żeby mi pokazać jak mam iść, potwierdzili, że tą dziwną ścieżką będzie krócej i jeszcze chcieli mi piwo dać na drogę. :)
Podziękowałam, ruszyłam dalej, a za następnym zakrętem...




Pierwotnie wygrzewała się na mojej ścieżce, ale na mój widok zwiała w trawę, jak widzicie. Chyba jej się nie podobało, że jej robię zdjęcie (fakt, nie zapytałam o pozwolenie) bo podniosła się na ogonie i powiedziała w moim kierunku kilka brzydkich słów. ;)


* "nigdy nie schodź ze ścieżki", Stephen King "The girl who loved Tom Gordon", o dziewczynce, która (łatwo się domyśleć) zeszła w lesie ze ścieżki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz